Martina
- O bogowie! - oparłam się o Hurricane'a i przeczesałam włosy palcami. Nie mogłam uwierzyć w to co zrobił Nico. Miałam nadzieję, że to tylko kolejne zauroczenie. Przez te wieki które przeżyłam, poznałam wielu których byłabym w stanie pokochać, ale do żadnego nie poczułabym tego co czułam do syna Hadesa. Następnego dnia miałam odpowiedzieć na pytanie Artemidy, a sama nie wiedziałam czego chcę. Razem z pegazem poleciałam do domu i poszłam spać. Chciałam o tym zapomnieć, ale nie mogłam.
Była to mniejsza kopia Koloseum. Umiejscowiona w samym środku Miasta Senatu. Urządzaliśmy tam walki gladiatorów, czasami z potworami czasami z innymi półbogami. Ja sam chodziłem do niej poćwiczyć. Tym razem nie byłem sam.
Na skraju wielkiego placu wysoka brunetka okładała słomianą kukłę. To musiała być Kiara, bo kto inny tak bardzo krzywdzi niewinne manekiny? Swoje długie ciemno brązowe włosy spięła luźno z tyłu głowy. Tak, że większość delikatnych loków się wysunęło, ale tak wyglądała lepiej.
- Biedny manekin, już nikomu nie posłuży... - uśmiechnąłem się łobuzersko. Córka Bellony odwróciła się do mnie twarzą, i spojrzała mi w oczy.
- Chyba właśnie spełnił swoje zadanie?
- Tak, to musiała być wspaniała śmierć. Zostać rozprutym przez ciebie... - Podeszła do mnie.
- Wiesz jeśli bardzo chcesz, to z tobą mogę zrobić to sam. - zaproponowała.
- Emm, nie. Nie zamierzam ci przerywać randki z... manekinem. Nie miałbym serca stawać między wami... - położyłem rękę na sercu i pokręciłem głową.
- Hmm... Skończyłam z nim, nie zabierze mnie już nigdzie. - kopnęła to co zostało ze stracha na wróble. - Nudzi mi się, a może ty mnie gdzieś porwiesz? - posłała mi flirciarski uśmiech.
Obszedłem ją dookoła, Kiara tylko śledziła mnie wzrokiem. Zawisłem nad jej ramieniem i szepnąłem.
- Musisz mnie jakoś przekonać, a może się zgodzę. - obróciła się głową do mnie i odpowiedziała.
- Zamiast bawić się w podchody, po prostu zróbmy sobie mały sparing.
- Dla mnie spoko!
Ustawiliśmy się na przeciw siebie, ja miałem w ręce mój gladius. Niezbyt często go używałem, lepiej czułem się z łukiem. Kiara trzymała mocno dwa sztylety. Atakowała szybko i płynnie. Była świetna - sam ją uczyłem. Może nawet za świetna. Poczułem jak uderza w mój bark i podcina mi nogi, na szczęście (zwłaszcza moje) pociągnąłem ją za sobą. Zanim się zorientowała wisiałem nad nią, tak że nie mogła się podnieść.
- Chyba wygrałem! - uśmiechnąłem się.
Kaspian
Obudziłem się około siódmej, dzień wcześniej zająłem się papierkową robotą na następny tydzień. Złożyłem bogom ofiary i wróżyłem kilku legionistom - rutyna. Wykonałem wszystkie obowiązki i ruszyłem ze swoim łukiem i mieczem na arenę.Była to mniejsza kopia Koloseum. Umiejscowiona w samym środku Miasta Senatu. Urządzaliśmy tam walki gladiatorów, czasami z potworami czasami z innymi półbogami. Ja sam chodziłem do niej poćwiczyć. Tym razem nie byłem sam.
Na skraju wielkiego placu wysoka brunetka okładała słomianą kukłę. To musiała być Kiara, bo kto inny tak bardzo krzywdzi niewinne manekiny? Swoje długie ciemno brązowe włosy spięła luźno z tyłu głowy. Tak, że większość delikatnych loków się wysunęło, ale tak wyglądała lepiej.
- Biedny manekin, już nikomu nie posłuży... - uśmiechnąłem się łobuzersko. Córka Bellony odwróciła się do mnie twarzą, i spojrzała mi w oczy.
- Chyba właśnie spełnił swoje zadanie?
- Tak, to musiała być wspaniała śmierć. Zostać rozprutym przez ciebie... - Podeszła do mnie.
- Wiesz jeśli bardzo chcesz, to z tobą mogę zrobić to sam. - zaproponowała.
- Emm, nie. Nie zamierzam ci przerywać randki z... manekinem. Nie miałbym serca stawać między wami... - położyłem rękę na sercu i pokręciłem głową.
- Hmm... Skończyłam z nim, nie zabierze mnie już nigdzie. - kopnęła to co zostało ze stracha na wróble. - Nudzi mi się, a może ty mnie gdzieś porwiesz? - posłała mi flirciarski uśmiech.
Obszedłem ją dookoła, Kiara tylko śledziła mnie wzrokiem. Zawisłem nad jej ramieniem i szepnąłem.
- Musisz mnie jakoś przekonać, a może się zgodzę. - obróciła się głową do mnie i odpowiedziała.
- Zamiast bawić się w podchody, po prostu zróbmy sobie mały sparing.
- Dla mnie spoko!
Ustawiliśmy się na przeciw siebie, ja miałem w ręce mój gladius. Niezbyt często go używałem, lepiej czułem się z łukiem. Kiara trzymała mocno dwa sztylety. Atakowała szybko i płynnie. Była świetna - sam ją uczyłem. Może nawet za świetna. Poczułem jak uderza w mój bark i podcina mi nogi, na szczęście (zwłaszcza moje) pociągnąłem ją za sobą. Zanim się zorientowała wisiałem nad nią, tak że nie mogła się podnieść.
- Chyba wygrałem! - uśmiechnąłem się.
Martina
Chodziłam po sypialni w kółko. Kręciło mi się w głowie, miałam mdłości i czułam się jakbym za chwilę miała pójść na stos. "To co stało się wczoraj... Powinnam z nim o tym porozmawiać? Co powiedzieć Artemidzie? O Hadesie! Co ja mam robić?"
Po upłynięciu kolejnej godziny podjęłam decyzję. Wybiegłam z sypialni, miasta i do świątyni. Przed figurą Jupitera stała rudowłosa dziewczyna.
- Pani... Wiem co zrobię.
Powiedziałam do Artemidy.
_________________________________________________________________________
Nie przeklinajcie mnie, błagam. W końcu napisałam nieszczęsny rozdział nr.16. (A niby 13 to pechowa liczba... O_o) Mniejsza, postaram się niedługo napisać next, ale nic nie obiecuję.
Pozdrawiam, Tynta!
Po upłynięciu kolejnej godziny podjęłam decyzję. Wybiegłam z sypialni, miasta i do świątyni. Przed figurą Jupitera stała rudowłosa dziewczyna.
- Pani... Wiem co zrobię.
Powiedziałam do Artemidy.
_________________________________________________________________________
Nie przeklinajcie mnie, błagam. W końcu napisałam nieszczęsny rozdział nr.16. (A niby 13 to pechowa liczba... O_o) Mniejsza, postaram się niedługo napisać next, ale nic nie obiecuję.
Pozdrawiam, Tynta!