Muzyka

Hej!!!

Sprawiedliwość nie oznacza, że wszyscy dostają to samo. Sprawiedliwość oznacza, że wszyscy dostają to, czego potrzebują.
~Rick Riordan
~

piątek, 2 maja 2014

Rozdział 8

Martina

Z placu wróciliśmy przed południem, rozmawialiśmy o mojej przeszłości. To nie był zbyt miły temat, ale po prostu nie mogłam mu odmówić. Po za tym musiałam się komuś wyżalić. Szliśmy razem aż do rozdroża, stała tam statua mojej matki - Hekate Trivia. Każde z jej oblicz razem z odpowiadającą mu parą rąk skierowane było w inną stronę. Jedna z dróg prowadziła do obozu, baraków legionistów. Kolejna do miasta senatu, pełnego sklepów, urzędów i oczywiście świątyń. Na samym jej końcu stała wielka willa, Dom Pretorski. Mieszkałam tam z Kaspianem od wieków. Ostatnia prowadziła do innych willi, mniejszych domów i mieszkań. Ja skierowałam się w tą drugą, Nico w trzecią. Zanim całkiem znikł mi z oczu, zauważyłam, że jego przyjaciele się nam przeglądali. Nie byli w tym osamotnieni. Moja przyjaciółka Ava zrezygnowała z "zajmującej" rozmowy ze swoim byłym chłopakiem (Diego) i podeszła do mnie.
- Gdzie ty z nim byłaś całą noc? Szukaliśmy cię? - ruda była wyraźnie zmartwiona, ale w jej głosie słyszałam też tę podejrzliwość.
- Nigdzie nie byłam.
- Acha! Czyli kiedy wyszłaś od June poszłaś prościutko do domu? Bo Kaspian cię nie widział, ani nie słyszał. Rano cię nie było, na śniadaniu też, a teraz wracasz jak gdyby nigdy nic, i to z jakimś chłopakiem. - spojrzała na mój łuk i strzały. - Znów ćwiczyłaś, co się dzieje?
- Prima: poszłam strzelać z łuku, bo od June wyszłam przed trzecią. Secundo: nad ranem o piątej, spotkałam Nico. Tertio: Rozmawialiśmy trochę i jakoś tak wyszło. Quarto: Hurricane odleciał więc wróciłam na piechotę. Tyle!
- Nie mam do ciebie cierpliwości.
- Muszę iść się przebrać. Powiedz Kaspianowi to co ja ci powiedziałam. - Odbiegłam nie czekając na odpowiedź.
Weszłam po cichu do willi, nie chciałam zwrócić uwagi kuzyna. Nie wyszło. Kiedy weszłam do swojej sypialni, on już tam był.
- Ooo, kto się pojawił. Jak randka?
- O co ci chodzi? - zmrużyłam oczy.
- No wiesz, Hurricane przyleciał i poskarżył się Mirze, że jesteś z Niciem na placu treningowym. Nie wierzyłem, dopóki nie zobaczyłem z lotu ptaka, jak razem wracaliście z lasu. - Uśmiechnął się do mnie. - Chcesz coś jeszcze dodać?
- Taaak... Nie, wolę nie. - zrobiłam niewinną minkę.
- Powiedziałaś mu prawda?
- Wie tylko o opiece, o niczym więcej, no wie o naszym wieku i Egipcie.
- O Horusie i Anubisie też mu powiedziałaś co?
- Ehem.
- Ja cie czasami! - zacisnął palce w geście duszenia.
- Wiem, ja też cie bardzo kocham, a teraz idę się umyć.
Złapałam jeansy i czarną bluzkę z czerwonym nadrukiem krwawiącego serca.
 Całe życie moje serce krwawiło, to przeznaczenie. - pomyślałam. Wykąpałam się i wysuszyłam. Szybko się ubrałam. Poszliśmy na obiad. Chciałam być już grzeczna.

Nico

Mieliście kiedyś tak, że wracacie skądś z osobą płci przeciwnej, a za chwilę wszyscy się przewiercają cię wzrokiem? No właśnie! Ja tak nie miałem! Do tego dnia. Wszyscy spoglądali w moją stronę, gdyby nie to, że było mi strasznie gorąco i ściągnąłem bluzę naciągnąłbym kaptur.
Siedziałem w swojej sypialni. Nagle usłyszałem pukanie.
- Kto ktokolwiek tam jest, niech wejdzie. - nie miałem nic do stracenia. Do pokoju wszedł Jason.
- Część stary... Eee.. Masz nam coś do powiedzenia? - westchnąłem.
- Nie, nie specjalnie.
- No to gdzie byłeś w nocy?
- Czy ty, czasem nie wtykasz nosa w czyjeś sprawy znowu? - wkurzało mnie to.
- Dobra, - uniósł ręce w geście poddania. - wybacz. po prostu byłem ciekawy czy ty i Mar...
- Nie kończ! - odwróciłem się gwałtownie. - Nie, nic nas nie łączy jeśli o to ci chodzi!
- Okej, - uśmiechnął się dziarsko i złożył ręce. - chciałem tylko zapytać czy może trenowaliście, chciałem wiedzieć kto wygrał, ale jeśli wolisz swoją wersje. -wyszedł
Wbiłem głowę w poduszkę.
- Nico, ty kretynie.
Poszliśmy na obiad.

Martina

Siedzieliśmy przy stole, jedliśmy było całkiem miło.Widziałam, że Jason z półuśmiechem spoglądał raz na mnie, raz na Nico. Zastanawiałam się o co chodziło. Miłą atmosferę przerwało przybycie centurion II Kohorty - Oktawii. Córka Bellony biegła w pełnej zbroi. Tego dnia była jej kolej na monitorowanie granic. Nie bawiliśmy się w magiczne bariery, wystarczała Mgła i jedna kohorta na straży. Wojowniczka była ranna i zmęczona, stała teraz obok naszego stołu.
- Centaury nas otaczają. Nessos, on.. on chce Ciebie. - spojrzała na mnie.

___________________________________________________________________________________
Tym uroczym fragmentem zakończę! Krótsze, ale musiałam skończyć w tym momencie dla "efektu"!
Czekam na komentarze!

2 komentarze:

  1. Witaj! Wróciłam! Byłam na takim zadupiu, że nie było zasięgu do sieci komórkowej, nie mówiąc już o internecie i dlatego tak późno komentuję...
    Rozdział strasznie krótki... Za krótki... Bo był extra! Ale zakończenie niezwykle... niezwykłe ;P No i teraz będę się straszliwie wręcz niecierpliwić! Jak mogłaś?! No... Ale o to chodziło, nie? :)
    Zadziwił mnie ten "Nessos"... Wiem, kto to, ale to dziwne...
    Wiem, że mówię to za każdym razem i jestem z tegoż powodu beznadziejna, ale...
    Nico i Martina!!! <3 <3 <3 :3 ^^
    Takie słodkie... I jak Nico, ten głuptasek, się ośmieszył przed Jasonem... :3 Mój "geniusz" po prostu! <3
    Cóż... Pozostaje mi czekać z niecierpliwością na next i życzyć Ci dużo weny i żelków!
    Pozdrawiam,
    Spite

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żelki? Zawsze!
      Mówiła "efekt" wymagał takiego zakończenia! teraz będziesz myśleć tylko o tym! *głupiutka Tynta, wierzysz w to?*
      Dobra, do rzeczy! Połowę już mam, teraz muszę się rozpisać i powinno być jakoś na początku tygodnia!

      Usuń