Kaspian
Ciągle siedziałem u Martiny, Alessia musiała odciągać mnie siłą. Karmiła mnie nektarem, bo nie mogłem jeść. Obwiniałem się, bo powinienem był pozostawić przy niej ochronę. Zasnąłem na krześle obok jej łóżka, modliłem się do wszystkich bogów, by pomogli jej. Mój talent leczenia nie wskórał zbyt wiele.
Nagle poczułem jak ktoś łapie mnie za ramie, myślałem, że to znów moja przyrodnia siostra. Kiedy się odwróciłem i zobaczyłem wysokiego chłopaka. Podobnego do mnie, te same niebieskie oczy, jasne włosy... Tak, to był mój ojciec, Apollo. Mógłbym powiedzieć, że dziwnie się czułem, że miał ciało dziewiętnastolatka, ale już się przyzwyczaiłem.
- Zeus - więc to była jego grecka wersja - nie dał mi wiele czasu więc będę się streszczał. Moc grecko-rzymska nic tu nie da. Musisz wezwać jakiegoś egipskiego uzdrowiciela. - powiedział.
- Ale... - chciałem w trącić kiedy do pomieszczenia weszły Alessia i Artemida. Skłoniłem się przed siostrą ojca.
- Alessia pojedzie z tobą. - powiedzieli chórem bogowie. Łowczyni spojrzała na nich zdziwiona.
- Co, gdzie, kiedy? - spytała.
- Jedziemy do 1 nomu. Potrzebujemy maga medyka. - odpowiedziałem szybko. Ali już chciała wyrazić sprzeciw, ale Artemida jej przerwała.
- My musimy już iść, ale radzę wam wziąć kogoś jeszcze. Kogoś kto wie o Egipcie, i może jakiegoś z ich bogów poprosić o pomoc. - Bogowie rozpłynęli się w zderzeniu światła.
- Więc? Masz pomysł? - odezwała się.
- Wiesz który to syn Hadesa?
- Tak.
Wyszliśmy, było już grubo po północy. Musiałem poczekać na wschód słońca, żeby nas przenieść, no i jeszcze powiadomić Nico.
Nagle poczułem jak ktoś łapie mnie za ramie, myślałem, że to znów moja przyrodnia siostra. Kiedy się odwróciłem i zobaczyłem wysokiego chłopaka. Podobnego do mnie, te same niebieskie oczy, jasne włosy... Tak, to był mój ojciec, Apollo. Mógłbym powiedzieć, że dziwnie się czułem, że miał ciało dziewiętnastolatka, ale już się przyzwyczaiłem.
- Zeus - więc to była jego grecka wersja - nie dał mi wiele czasu więc będę się streszczał. Moc grecko-rzymska nic tu nie da. Musisz wezwać jakiegoś egipskiego uzdrowiciela. - powiedział.
- Ale... - chciałem w trącić kiedy do pomieszczenia weszły Alessia i Artemida. Skłoniłem się przed siostrą ojca.
- Alessia pojedzie z tobą. - powiedzieli chórem bogowie. Łowczyni spojrzała na nich zdziwiona.
- Co, gdzie, kiedy? - spytała.
- Jedziemy do 1 nomu. Potrzebujemy maga medyka. - odpowiedziałem szybko. Ali już chciała wyrazić sprzeciw, ale Artemida jej przerwała.
- My musimy już iść, ale radzę wam wziąć kogoś jeszcze. Kogoś kto wie o Egipcie, i może jakiegoś z ich bogów poprosić o pomoc. - Bogowie rozpłynęli się w zderzeniu światła.
- Więc? Masz pomysł? - odezwała się.
- Wiesz który to syn Hadesa?
- Tak.
Wyszliśmy, było już grubo po północy. Musiałem poczekać na wschód słońca, żeby nas przenieść, no i jeszcze powiadomić Nico.
Nico
Kiedy w końcu wyszedłem ze szpitala, coś się zmieniło. Wszyscy legioniści wydawali się tacy... Przygaszeni. Nic dziwnego ich Pretor była w ciężkim stanie. Najgorzej prezentował się drugi oficer, Kaspian. Jego oczy były szkliste, chodził struty. Wiedziałem, że nie jadł od kiedy mnie i Martinę przywiozły Łowczynie. Czyli od jakiś dwóch tygodni.
Było już późno, ale ja nadal siedziałem na Forum. Noc była ciepła, a nawet duszna. Chciałem potrenować, ale Thalia uznała, że zabije mnie jeśli spróbuje się przemęczać. Widziałem też jej spotkanie z Jasonem, widać było po nich, że się za sobą stęsknili. Rozumiałem ich, tęskniłem za Biancą, ale to było co innego. Co do Hazel, ją miałem blisko.
Nagle zobaczyłem idące, w moją stronę postaci. Przede mną sali teraz Kaspian i Alessia, dzieci Apolla i najbliższe Martinie osoby. Zaczeli mi wyjaśniać na czym polega ich plan.
- Zaraz, zaraz bo nie jestem pewien czy dobrze zrozumiałem. - wtrąciłem się - Chcecie, żebyśmy pojechali do Kairu, - kiwnęli głowami - spotkali się z tymi magami, i poprosili ich o pomoc?
- Tak, to samo ci przed chwilą powiedzieliśmy! - rzuciła Łowczyni.
- W zasadzie plan niezły, ale co jeśli odmówią.
- Dlatego jedziesz z nami. - Kaspian zaszczycił mnie odpowiedzią.
- Nie zrozumiem.
Ahhhh... - Alessia straciła równowagę. - Słuchaj ty, egipscy magowie wiedzą jak wyleczyć Martinę, a wśród nich jest jeden, który poświęcił ciało bogu śmierci - Anubisowi...
- On jest patronem jej patronem... -wtrąciłem.
- ... a ty jako Władca Upiorów, możesz być jedynym który go do tego przekona. - dokończyła.
- Nie możecie go sami tu wezwać?
- Tylko Tina mogła to zrobić, a mój patron nie jest przychylny Szakalowi. - powiedział Pretor
- Ja zaprzestałam używać tej magii po wstąpieniu do Łowczyń, jakieś 665 lat temu, więc moja Neiht nie będzie mi pomagać. To my musimy wyjść do nich, nie oni do nas.
Uznaliśmy, że wyruszymy w południe, wracając o zachodzie lub północy. Powiadomiliśmy wszystkich na śniadaniu.
- To ja przygotuje okręt! - rozochocił się Leo.
- Czekaj! - zastopował go Kaspian. - Są szybsze sposoby!
Tu tłumaczył im jeszcze teorie przemieszczania się po egipsku. Pierwszy raz widziałem Annabeth zupełnie nie łapiącą sensu czegoś. Dobra, to nie jest teraz ważne. Władzę w czasie naszej nieobecności objąć miała Kiara i Octavia, córki Bellony przyjęły to z entuzjazmem.
Kiedy dochodziła jedenasta ruszyliśmy do jednej ze świątyń, była z ciemnego kamienia. Jej ściany zdobiły różnego rodzaju wizerunki. Widziałem Cerbera, Persesa, Asterii, Zeusa. Na środku stała figura kobiety o trzech twarzach i z sześcioma rękami, dzierżyła w nich: miecz, pochodnie, bicz, sznur i węża. No tak wszystko to łączyło się w jedną postać - Hekate.
- Jesteśmy tu bo jest matką Martiny? - spytałem.
- Nie, bo jest patronką magii, każdej magii. - odpowiedział wskazując na dwa Sfinksy w kącie.
_________________________________________________________________________________
Mam nadzieję, że to nie jest zbyt krótkie. Napięty grafik nie daje mi żyć, a muszę kiedyś odespać.
Liczę na komentarze i ostrzegam, że następny rozdział może pojawić się dopiero za 2 tyg, ale różnie bywa!
Miłego życia Herosi, Magowie czy kim tam wolicie być!
Naj naj naj, na dzień dziecka!
Było już późno, ale ja nadal siedziałem na Forum. Noc była ciepła, a nawet duszna. Chciałem potrenować, ale Thalia uznała, że zabije mnie jeśli spróbuje się przemęczać. Widziałem też jej spotkanie z Jasonem, widać było po nich, że się za sobą stęsknili. Rozumiałem ich, tęskniłem za Biancą, ale to było co innego. Co do Hazel, ją miałem blisko.
Nagle zobaczyłem idące, w moją stronę postaci. Przede mną sali teraz Kaspian i Alessia, dzieci Apolla i najbliższe Martinie osoby. Zaczeli mi wyjaśniać na czym polega ich plan.
- Zaraz, zaraz bo nie jestem pewien czy dobrze zrozumiałem. - wtrąciłem się - Chcecie, żebyśmy pojechali do Kairu, - kiwnęli głowami - spotkali się z tymi magami, i poprosili ich o pomoc?
- Tak, to samo ci przed chwilą powiedzieliśmy! - rzuciła Łowczyni.
- W zasadzie plan niezły, ale co jeśli odmówią.
- Dlatego jedziesz z nami. - Kaspian zaszczycił mnie odpowiedzią.
- Nie zrozumiem.
Ahhhh... - Alessia straciła równowagę. - Słuchaj ty, egipscy magowie wiedzą jak wyleczyć Martinę, a wśród nich jest jeden, który poświęcił ciało bogu śmierci - Anubisowi...
- On jest patronem jej patronem... -wtrąciłem.
- ... a ty jako Władca Upiorów, możesz być jedynym który go do tego przekona. - dokończyła.
- Nie możecie go sami tu wezwać?
- Tylko Tina mogła to zrobić, a mój patron nie jest przychylny Szakalowi. - powiedział Pretor
- Ja zaprzestałam używać tej magii po wstąpieniu do Łowczyń, jakieś 665 lat temu, więc moja Neiht nie będzie mi pomagać. To my musimy wyjść do nich, nie oni do nas.
Uznaliśmy, że wyruszymy w południe, wracając o zachodzie lub północy. Powiadomiliśmy wszystkich na śniadaniu.
- To ja przygotuje okręt! - rozochocił się Leo.
- Czekaj! - zastopował go Kaspian. - Są szybsze sposoby!
Tu tłumaczył im jeszcze teorie przemieszczania się po egipsku. Pierwszy raz widziałem Annabeth zupełnie nie łapiącą sensu czegoś. Dobra, to nie jest teraz ważne. Władzę w czasie naszej nieobecności objąć miała Kiara i Octavia, córki Bellony przyjęły to z entuzjazmem.
Kiedy dochodziła jedenasta ruszyliśmy do jednej ze świątyń, była z ciemnego kamienia. Jej ściany zdobiły różnego rodzaju wizerunki. Widziałem Cerbera, Persesa, Asterii, Zeusa. Na środku stała figura kobiety o trzech twarzach i z sześcioma rękami, dzierżyła w nich: miecz, pochodnie, bicz, sznur i węża. No tak wszystko to łączyło się w jedną postać - Hekate.
- Jesteśmy tu bo jest matką Martiny? - spytałem.
- Nie, bo jest patronką magii, każdej magii. - odpowiedział wskazując na dwa Sfinksy w kącie.
_________________________________________________________________________________
Mam nadzieję, że to nie jest zbyt krótkie. Napięty grafik nie daje mi żyć, a muszę kiedyś odespać.
Liczę na komentarze i ostrzegam, że następny rozdział może pojawić się dopiero za 2 tyg, ale różnie bywa!
Miłego życia Herosi, Magowie czy kim tam wolicie być!
Naj naj naj, na dzień dziecka!
Nadal jest trochę smutno, ale jest jakaś iskierka nadziei.
OdpowiedzUsuńPo raz pierwszy Kaspian jest narratorem! Chciałabym, by częściej nim zostawał. Lubię jego PoV (i jego samego, i to wcale nie przez "Księcia Kaspiana").
Annabeth nie czai egipskiej magii? No, no, coś ją ta cała wyprawa popsuła...
Alessia też ma związki z Egiptem? Tego się nie spodziewałam.
Powodzenia w Kairze, bohaterowie!
Jak to następny "za 2 tyg."?
Nawzajem - fajnego (i kończącego się) Dnia Dziecka, Herosko-Magiczko (nie wiem, kim się czujesz).
Weny, weny i mam nadzieję, że niedługo Twój grafik da Ci trochę luzu!
Pozdrawiam
Si!!! Primera!!!
UsuńTo przez to że piszę w weekendy przede wszystkim a w następną sobotę idę na wesele. Takim sposobem odpada mi czas na pisanie.
UsuńMój grafik:
Pn-pt - nauka (35%) + Obmyślanie fabuły (60%) + JEŚĆ(5%)
Sb-Ndz - PISZ!/ŚPIJ! (100%)
No tak z grubsza, więc...
Kaspian już kiedyś coś mówił, ale teraz ktoś musi zastąpić nieprzytomną Martinę. No, trochę go jeszcze poczytasz!
Dzięki za komentarz, postaram się też coś jeszcze naskrobać w wolnej chwili.
Pozdrawiam!
A jak dla mnie za krótkie, ale rozumiem, że czasu brak... Mi też :(
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rozdział, chociaż mało akcji :D
Jeżeli nowy rozdział pojawi się za dwa tygodnie, to ja przeczytam go za trzy, bo wyjeżdżam :'(
No, ale teraz o samym rozdziale!
Żali mi Kaspiana, że tak nic nie jadł i w ogóle był biedny :'( Lubię go i bardzo podobała mi się jego narracja :) Mam nadzieję, że będzie jej więcej w następnych rozdziałach ;P
Żebyś widziała mój uśmiech, kiedy przeczytałam, że Annabeth nie ogarnia :) Nie lubię jej...
Strasznie ciekawie się zapowiada next! Anubis! <3 Anubis i Nico w jednym rozdziale, to szczyt moich książkowych marzeń!
Heh... A ja dopiero wczoraj przeczytałam trzecią część Kronik R.K. :) I teraz serio wszystko ogarniam... A jak zaczęłam czytać Twojego bloga, to miałam przeczytaną tylko pierwszą ;P Całe szczęście, że skończyłam czytać trzecią zanim przeczytałam ten rozdział, bo inaczej miałabym niezłego spoilera o Walcie, czy jak tam się to odmienia :)
Dzięki za życzenia i nawzajem!
Pozdrawiam, weny i czasu życzę i czekam z wielką niecierpliwością na next,
Spite
Musze się przyznać, że z braku czasu przeczytałam tylko początek i koniec "Cienia Węża" by widzieć co dzieje się z Waltem.
UsuńNie bijcie, mówiłam - grafik!
Dzięki za koma!
Pozdrawiam i życzę weny!
Jeśli chcesz wiedzieć, co się dzieje z Waltem, radzę przeczytać rozdział 14 - trochę się jeszcze pośmiejesz
UsuńSuper rozdział :)
OdpowiedzUsuńMartwię się o Martinę, co jest trochę głupie, bo wiadomo, że ona przeżyje...
Anubis i Nico... Będzie się działo :) Nie mogę się doczekać! :D
Pozdrawiam Cię, życzę weny i czekam na następny rozdział,
~μελωδία άδω
:D
UsuńZaraz pojawi się Sadie. A to oznacza, że coś wybuchnie, zatonie lub zostanie inaczej zniszczone. Idę czytać dalej.
OdpowiedzUsuń