Nico
Poczułem się dziwnie, kiedy przenosiliśmy się w przestrzeni, jestem pewien, że po drodze straciłem śniadanie. Znaleźliśmy się w podziemnym tunelu,nagle przed nami pojawił się duży ptak z ludzką głową - ba, jak nazwał to Kaspian.
- Jak ma na imię pierwszy uczeń Anubisa.
- Martina Victix.
- Ha! Błąd, Walt Stone.
- No to jesteś niedoinformowany. Nico wyślij go do podziemia. - uniosłem dłoń, a duch zniknął.
- Egipt jest... Ciekawy. - stwierdziłem.
Szliśmy długim korytarzem, w końcu naszym oczom ukazało się prawdziwe tętniące życiem miasto. Wzdłuż ulic widziałem jeden wielki targ. To było niesamowite. Tylu ludzi w podziemnym mieście, widziałem też małe dzieci. Wszyscy mieli przy sobie jakieś magiczne artefakty o których mówiła mi Martina.
Jakiś chłopak zaprowadził nas pod wielkie drzwi. Powiedział, żebyśmy weszli do Sali Wieków. Kiedy tam byliśmy zobaczyłem około 19 letniego chłopaka, miał ciemną skórę i włosy. Siedział na tronie, przy boku miał jakieś insygnia władzy. Ubrany był zwykłe jeansy i bluzę z kapturem. Na schodach do tronu siedział mężczyzna o identycznym odcieniu skóry, w czerwonym garniturze, ciemne włosy związał w warkoczyki z koralikami, pod kolor garnituru. Na ramieniu miał lamparcią skórę. Obok tronu stała wysoka 17 latka w glanach, i stroju z lnu. Miała blond włosy z fioletowymi pasemkami. Spojrzała na mnie zdziwiona, jakbym kogoś jej przypominał, zignorowałem to.
- Przed faraonem powinno się padać na twarz. - odezwała się do nas.
- Sadie! - odezwali się chórem mężczyzna i chłopak.
- No co? Tylko ja dbam o tradycje? - spytała oburzona Sadie. - Powinieneś dbać o swój image Carter. - dźgnęła chłopaka łokciem. Mężczyzna w czerwieni wstał.
- Przepraszam Was za moją bratanice. - spojrzał na dziewczynę. - Jestem Amos Kane, Najwyższy lektor. A wy, kim jesteście?
- Jestem Kaspian. Kiedyś mieszkałem w I nomie, razem z moją kuzynką. Została zatruta krwią centaura, potrzebujemy uzdrowiciela.
- Centaura? Och... Ale takiego... jak w greckiej mitologii? - spytał Carter.
- Tak. - odpowiedział pretor.
Gospodarze spojrzeli na siebie, najwyraźniej zdziwieni.
Oszczędzając tłumaczenia od nowa mitologii egipskiej, i rzymsko- greckiej, faraon i świta byli... zaskoczeni, zniszczyliśmy ich światopogląd. Osobiście nie przejąłem się tym, najważniejsze było dla mnie to, że życie mojej Tiny było zagrożone. Carter i Sadie przedstawili nam swoją najlepszą uzdrowicielkę - Jaz.Wyglądała jak typowa cheerleaderka na meczach footballu amerykańskiego. Blond włosy, oczy, giętka sylwetka.
Wiedziałem, że i oni i Nico nie nadążają z przetwarzaniem rzeczywistości. Alessia i ja byliśmy zmęczeni. Następnego dnia mieliśmy wrócić do Rzymu.
_________________________________________________________________________________
Wiem, krótkie i wiem, długo, ale mam mały zastój. Apollo nie jest dla mnie łaskawy. Postaram się nadrobić Wam kolejnymi rozdziałami.
- Jak ma na imię pierwszy uczeń Anubisa.
- Martina Victix.
- Ha! Błąd, Walt Stone.
- No to jesteś niedoinformowany. Nico wyślij go do podziemia. - uniosłem dłoń, a duch zniknął.
- Egipt jest... Ciekawy. - stwierdziłem.
Szliśmy długim korytarzem, w końcu naszym oczom ukazało się prawdziwe tętniące życiem miasto. Wzdłuż ulic widziałem jeden wielki targ. To było niesamowite. Tylu ludzi w podziemnym mieście, widziałem też małe dzieci. Wszyscy mieli przy sobie jakieś magiczne artefakty o których mówiła mi Martina.
Jakiś chłopak zaprowadził nas pod wielkie drzwi. Powiedział, żebyśmy weszli do Sali Wieków. Kiedy tam byliśmy zobaczyłem około 19 letniego chłopaka, miał ciemną skórę i włosy. Siedział na tronie, przy boku miał jakieś insygnia władzy. Ubrany był zwykłe jeansy i bluzę z kapturem. Na schodach do tronu siedział mężczyzna o identycznym odcieniu skóry, w czerwonym garniturze, ciemne włosy związał w warkoczyki z koralikami, pod kolor garnituru. Na ramieniu miał lamparcią skórę. Obok tronu stała wysoka 17 latka w glanach, i stroju z lnu. Miała blond włosy z fioletowymi pasemkami. Spojrzała na mnie zdziwiona, jakbym kogoś jej przypominał, zignorowałem to.
- Przed faraonem powinno się padać na twarz. - odezwała się do nas.
- Sadie! - odezwali się chórem mężczyzna i chłopak.
- No co? Tylko ja dbam o tradycje? - spytała oburzona Sadie. - Powinieneś dbać o swój image Carter. - dźgnęła chłopaka łokciem. Mężczyzna w czerwieni wstał.
- Przepraszam Was za moją bratanice. - spojrzał na dziewczynę. - Jestem Amos Kane, Najwyższy lektor. A wy, kim jesteście?
- Jestem Kaspian. Kiedyś mieszkałem w I nomie, razem z moją kuzynką. Została zatruta krwią centaura, potrzebujemy uzdrowiciela.
- Centaura? Och... Ale takiego... jak w greckiej mitologii? - spytał Carter.
- Tak. - odpowiedział pretor.
Gospodarze spojrzeli na siebie, najwyraźniej zdziwieni.
Kaspian
Oszczędzając tłumaczenia od nowa mitologii egipskiej, i rzymsko- greckiej, faraon i świta byli... zaskoczeni, zniszczyliśmy ich światopogląd. Osobiście nie przejąłem się tym, najważniejsze było dla mnie to, że życie mojej Tiny było zagrożone. Carter i Sadie przedstawili nam swoją najlepszą uzdrowicielkę - Jaz.Wyglądała jak typowa cheerleaderka na meczach footballu amerykańskiego. Blond włosy, oczy, giętka sylwetka.
Wiedziałem, że i oni i Nico nie nadążają z przetwarzaniem rzeczywistości. Alessia i ja byliśmy zmęczeni. Następnego dnia mieliśmy wrócić do Rzymu.
_________________________________________________________________________________
Wiem, krótkie i wiem, długo, ale mam mały zastój. Apollo nie jest dla mnie łaskawy. Postaram się nadrobić Wam kolejnymi rozdziałami.
Jej... Przepraszam, że tak późno komentuję Twój rozdział... Nie wiem, jak to się stało, ale cóż, trudno.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście jest krótkie, ale rozumiem, że weny brak. Ja też tak ostatnio mam, a w każdym razie mam tak względem mojego opowiadania, bo zdążyłam napisać kolejnego one-shota. Ad rem! Rozbawił mnie tekst: "Poczułem się dziwnie, kiedy przenosiliśmy się w przestrzeni, jestem pewien, że po drodze straciłem śniadanie." Niezłe! A Sadie jak zwykle... No taka dziwna. "Przed faraonem powinno się padać na twarz." - Świetne! Parsknęłam śmiechem!Co tam jeszcze...Lubię Jaz, jest spoko.
Dobra. Pozdrawiam, weny życzę i czekam na next, z nadzieją, że będzie dłuższy,
Spite
P.s.: Jeszcze raz przepraszam, że tak późno.
Jest, jest,jest! Moja kochana Sadie się pojawiła. Coś mi się wydaje, że Amos wiedział o heros itp.
OdpowiedzUsuńW każdym razie rozdział super idę czytać dalej.