Muzyka

Hej!!!

Sprawiedliwość nie oznacza, że wszyscy dostają to samo. Sprawiedliwość oznacza, że wszyscy dostają to, czego potrzebują.
~Rick Riordan
~

wtorek, 15 kwietnia 2014

Rozdział 4

Nico  

Ostatnie dni były... ciekawe... Kiedy odprowadziłem Mirę, opowiedziała Martinie co się stało. Ona tylko spojrzała w jej oczy, potem w moje by się upewnić. Mogę przyznać, że dosłownie widziałem tryby w jej głowie. Wstała i wzięła małą na ręce. 
- Percy Jacksonie, przedstawiam ci twoją młodszą siostrę. - Nad głową dziewczynki zapłonął zielony trójząb, znak Posejdona, Neptuna jeśli woli się łacinę. Nie jestem pewny jak można nazwać mimikę Jacksona, wiem jednak że to było coś między zdziwieniem, a możliwe że smutkiem, ale nie dałbym sobie głowy uciąć. Kilka dni później, kiedy postanowiłem zajrzeć na cmentarz, zauważyłem Martine i przysiągłbym, że z kimś rozmawiała, ale gdy podszedłem bliżej zobaczyłem tylko ją. Teraz siedziałem na małym placu treningowym, znajdował się na wzgórzu w lesie. Stała tam kukła, wstałem i zacząłem uderzać w nią mieczem. Nie zwracałem uwagi na otoczenie.
- To chyba nie jest godny przeciwnik. Spróbuj walczyć z kimś ze swojej ligi. - odezwał się głos za mną. To była pretor.
- Tak? Ciekawe z kim?
- Choćby ze mną.
- Dobra, ale jeśli wygram to powiesz mi z kim rozmawiałaś wczoraj na cmentarzu.
- A co widziałeś?
- Właśnie nic, ale słyszałem. Niezbyt dużo, ale zawsze...
- OK, jak wygrasz to ci powiem.  
Staliśmy na przeciw siebie. Wyciągnęliśmy miecze. Oboje walczyliśmy stygijskim żelazem. Nasze miecze się starły, byłem zaskoczony bo nie podejrzewałem jej o taką siłę. Na jej twarzy pojawił się uśmiech, muszę przyznać, że było w niej coś ciekawego. Natarłem na nią, ona uskoczyła i odparowała mi. Walczyliśmy tak już prawie 20 minut, żadne nie chciało odpuścić. 
- No, walczysz nieźle, jak na dziewczynę. - chciałem ją sprowokować.
- Miałam ci powiedzieć to samo. - kopnęła mnie w pierś, przewracając na ziemię zabrała mi miecz. 
- Cios poniżej pasa! 
Wbiła nasz miecze tuż nad moimi ramionami i oparła się o nie. 
- Liczy się. Wygrałam! - podała mi rękę, złapałem ją i podniosłem się.
- Wygrałaś.
Martina 
- Muszę przyznać jesteś dobry. Ja na takiego nowicjusza. 
- Nowicjusza? Ja? Walczę od 10 roku życia.
- Wiem, to daje 10 lat. Ja walczę od 2055 lat. Przebij to!
Tu zachrypnął się.
- Ilu? 
- Tylu. Zdaje się czy chciałeś o coś zapytać. - Usiadłam na ławce i poklepałam miejsce obok siebie. - Pytaj.
- No dobra... - Usiadł i podrapał się po karku zakłopotany. - Ok, miałem zamiar zapytać o ten cmentarz, ale 2055 lat?
- To dłuższa historia, ale jeśli chcesz. Ja i Kaspian urodziliśmy się w starożytności. Konkretnie w 50 roku przed waszą erą. Nasi rodzice pochodzili z Egiptu. Babcia była Egipcjanką, a dziadek Rzymski oficerem. Nasi rodzice byli bliźniętami. Kiedy ciotka była wystarczająco dojrzała (według ówczesnych standardów), miała zostać wydana za mąż, ale marzyła by zostać Łowczynią. Artemida jej odmówiła. Ta załamana prosiła bogów o pomoc, nie chciała wychodzić za mąż. Pewnego dnia spotkała Apolla, który spodobał jej się od razu. W tym czasie, Hekate upodobała sobie mojego ojca, miał silne więzi z magią przez Egipskich przodków. Potem ciąża Matki Kaspiana - Diana po egipsku bogini - wyszła na jaw. Zaręczyny zerwane, kłótnie, pojedynki. Urodził się mój kuzyn, jego matka nie przeżyła porodu. Ojciec przyjął go jako swojego syna, kiedy matka przysłała posłańca, który mnie przyniósł. Kiedy mieliśmy po 15 lat objawili nam się nasi Boscy Rodzice. Powiedzieli nam kim jesteśmy. Babcia - Dama - uczyła nas o bogach Egiptu, a dziadek - Marek Martinus - opowiadał mity greckie i rzymskie. Jesteśmy potomkami dwóch mitologi... To nie spodobało się Zeusowi, kazał Hebe przekląć nas. Żebyśmy przez wieczność męczyli się na ziemi. Wieczna młodość to najgorsza klątwa. Jeśli chodzi o cmentarz to jest związane z Egiptem. - Wyjaśniłam mu na czym polega bycie magiem, czym jest Dom Życia i ścieżka bogów. - Idę ścieżką Anubisa, on jest bogiem śmierci i prowadzi duszę przed oblicze Ozyrysa, na Sąd Ostateczny. To chyba twoje klimaty. - Uśmiechnęłam się.
Wow... Nie wiem co powiedzieć, ale tak to moje klimaty. - kąciki jego ust lekko się podniosły. - Przez tyle lat musiałaś się na zwiedzać. 
- Tak, widziałam całą Europe, prze 200 lat mieszkałam w Egipcie. Trochę w Azji. Sprzedać ci ciekawostkę?
- Nic mnie dziś nie zdziwi. 
- Anubis i twój ojciec podarowali mi dar władzy nad cieniem. - Wstałam i przeniosłam się na drugą stronę ławki.
- Wpadnę w kompleksy jeśli okaże się, jeszcze ktoś ma taką władzę.
- Nikt.
Resztę dnia opowiadałam mu o tym co mnie spotkało w życiu. Kilka razy jeszcze powalczyliśmy a później każde poszło w swoją stronę.

___________________________________________________________________________________
Szybko go napisałam. Och muzo niezbadane są twoje szlaki. Dzięki Kalliope. Mam nadzieję że się wam spodoba. Kontynuacja pojawi się niedługo.

2 komentarze:

  1. Hej! Extra rozdział!
    Nico i Martina <3 (chociaż wiadomo, że się zakochają, ale jednak... ;P)
    Wow... Zadziwiła mnie Martina z tą ścieżką Anubisa O_o Klimaty Nico :D
    Znalazłam parę literówek, ale nic wielkiego... :D Tylko zastanawiam się, czy można powiedzieć "zachrypnął się"... Jakoś to nie pasuje... Nie wiem... Może "wybałuszył oczy", albo, "zakrztusił się"?
    Ale poza tym rozdzialik wyszedł Ci świetnie! :P :D :)
    Pozdrawiam i weny Ci życzę! I żelków! I nutelli!

    Ps.:http://oboz-herosow-nico-di-angelo-spite.blogspot.com/p/liebster.html

    gratulacje! nominowałam Cię do Liebster Blog Award! Więcej w powyższym linku!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Zakrztusił! Tego słowa szukałam przez półgodziny, "zachrypnął" słownik nie zaznaczył więc użyłam tak ostatecznie. Dzięki za miłe słowa, dalej pracuje nad gramatyką i innych zasadami naszego języka. "Polska język, trudna język." Prawda? Jestem ci wdzięczna za nominację! Mmmm Nutella... Niedawno pochłonęłam 1 kilogramowy słoik, ach ja... Życzę weny również. (cóś nie wyszło o.O)

      Usuń