Nico
Byłem na nią zły, widziałem, że użycie jej mocy może ją zabić. Oboje wiedzieliśmy, prosiłem ją, żeby przestała, ale ignorowała mnie. Kiedy straciła przytomność starałem się obronić nas jak najdłużej, lecz trzech na jednego, ze wstrząśnieniem mózgu i nadal bolącą ręką. To nie było dla nich wyzwanie.
Obudziłem się w bardzo wygodnym łóżku. Wspominałem, że takich nie lubię? Jęknąłem.
- Ooo, śpiąca królewna postanowiła się obudzić. - przywitała mnie ironicznie znajoma mi Łowczyni.
- Thalia? Co ty tu robisz? - uniosłem się na łóżku.
- Ratuję ci życie. Jak można zaliczyć trzy wstrząśnienia mózgu pod rząd? - odparła.
- Nie wiem, byłem nieprzytomny. - Przyjrzałem się jej, miała teraz dłuższe włosy, nową skórzaną kurtkę i srebrny łuk z wyrzeźbionym piorunem.
- Zawołam twoją siostrę, chciała cię odwiedzić. - wyszła. Zauważyłem, że moja głowa została starannie owinięta bandażem, czułem się dziwnie. Łowczynie przeniosły mnie z Labiryntu aż tutaj, do Legionowego Szpitala. Pomieszczenie było duże, ale podzielone parawanem, podejrzewałem, że po jego drugiej stronie leżała ona. Bałem się o nią, naprawdę się bałem. Czułem się winny, pozwoliłem jej użyć więcej mocy niż mogła.
Kiedy tak o tym myślałem przyszła Hazel. Moja siostra spojrzała na mnie z troską.
- Jak się czujesz? - spytała siadając na moim łóżku.
- Lepiej. - odpowiedziałem, kiedy zaburczało mi w żołądku. Dziewczyna podała mi talerz z owocem granatu.
- To ci pomoże. Musisz mieć siłę. - uśmiechnęła się kiedy jadłem, mnie coś nie dawało spokoju.
- Co z nią, z Martiną?
- Nie chcą nam powiedzieć, ale Kaspian jest jak cień człowieka.
- A właściwie jak długo tu jesteśmy?
- Od tygodnia.
Potem siedzieliśmy w ciszy, rozmyślałem dlaczego nic nie chcą powiedzieć o niej. Nagle do pomieszczenia weszła wysoka dziewczyna.
- Mogę z nim porozmawiać na osobności? - spytała mojej siostry, Hazel kiwnęła głową.
- Później do ciebie wpadnę, braciszku. - szepnęła do mnie i wyszła.
Zostałem sam z Łowczynią, skąd to wiedziałem? Srebrny łuk, który trzymała mówił sam za siebie.
- Alessa, córka Apolla, zastępczyni porucznika Łowczyń Artemidy. - Powiedziała dumnie, ale nie było w tym tyle pogardy, ile wkładały jej w swoje tytuły, inne Łowczynie.
- Nico di...
- Angelo, Syn Hadesa, Signore dei Fantasmi. - więc tak tłumaczy się Władca Upiorów, po włosku... Ja całe życie wypowiadałem to w formie "Fantasma Re". - Wiem, chciałam się od ciebie dowiedzieć co stało się w podziemiach Pałacu Św. Anioła.
- Dlaczego to Thalia ze mną o tym nie rozmawiała? Jako wasza przywódczyni?
- Bo to nie dotyczy Łowczyń, tylko Martiny.
- Och.- Spojrzałem w jej wściekłe niebieskie oczy, przebijało się przez nie zmartwienie. - Nie pamiętam wszystkiego, wiem, że miała wbity zatruty nóż, nie chciała go wyciągać, bo wtedy trucizna zostałaby w ranie. To wszystko. - Czekałem aż coś powie, ale milczała w zamyśleniu. Zebrałem się na odwagę, żeby zapytać. - Co z nią?
- Jeśli już musisz wiedzieć, nie budzi się, ale żyje. Jest silna, ale to nie wystarczy. Teraz potrzeby nam jest cud. - spojrzała na mnie, i chyba coś ją tknęło bo złagodniała. - Nie obwiniaj się, powiem ci jeśli coś się zmieni. - wyszła. Zostałem sam ze swoimi myślami.
- Nie obwiniaj się! - przedrzeźniałem ją. - Łatwo powiedzieć.
- Pomóż mu. Proszę cię.
- Komu? Nico? Jeśli jeszcze nie widzisz ja umieram. Jak mam mu pomóc?
Po raz pierwszy postanowiła powiedzieć coś więcej.
- Nie umrzesz, on ci na to nie pozwoli, wiem to. Pomóż mu, proszę. - łkała.
- W czym, nie mam o co ci chodzi!
- Pomóż mu odzyskać wiarę, nadzieję. Stracił ją, ale nikt oprócz ciebie mu nie pomoże. - znikła.
Nie zapamiętałam nic więcej z moich podróży po Duat.
_________________________________________________________________________________
Oby się spodobało, długo nad tym myślałam. Pozdrawiam!
Kiedy tak o tym myślałem przyszła Hazel. Moja siostra spojrzała na mnie z troską.
- Jak się czujesz? - spytała siadając na moim łóżku.
- Lepiej. - odpowiedziałem, kiedy zaburczało mi w żołądku. Dziewczyna podała mi talerz z owocem granatu.
- To ci pomoże. Musisz mieć siłę. - uśmiechnęła się kiedy jadłem, mnie coś nie dawało spokoju.
- Co z nią, z Martiną?
- Nie chcą nam powiedzieć, ale Kaspian jest jak cień człowieka.
- A właściwie jak długo tu jesteśmy?
- Od tygodnia.
Potem siedzieliśmy w ciszy, rozmyślałem dlaczego nic nie chcą powiedzieć o niej. Nagle do pomieszczenia weszła wysoka dziewczyna.
- Mogę z nim porozmawiać na osobności? - spytała mojej siostry, Hazel kiwnęła głową.
- Później do ciebie wpadnę, braciszku. - szepnęła do mnie i wyszła.
Zostałem sam z Łowczynią, skąd to wiedziałem? Srebrny łuk, który trzymała mówił sam za siebie.
- Alessa, córka Apolla, zastępczyni porucznika Łowczyń Artemidy. - Powiedziała dumnie, ale nie było w tym tyle pogardy, ile wkładały jej w swoje tytuły, inne Łowczynie.
- Nico di...
- Angelo, Syn Hadesa, Signore dei Fantasmi. - więc tak tłumaczy się Władca Upiorów, po włosku... Ja całe życie wypowiadałem to w formie "Fantasma Re". - Wiem, chciałam się od ciebie dowiedzieć co stało się w podziemiach Pałacu Św. Anioła.
- Dlaczego to Thalia ze mną o tym nie rozmawiała? Jako wasza przywódczyni?
- Bo to nie dotyczy Łowczyń, tylko Martiny.
- Och.- Spojrzałem w jej wściekłe niebieskie oczy, przebijało się przez nie zmartwienie. - Nie pamiętam wszystkiego, wiem, że miała wbity zatruty nóż, nie chciała go wyciągać, bo wtedy trucizna zostałaby w ranie. To wszystko. - Czekałem aż coś powie, ale milczała w zamyśleniu. Zebrałem się na odwagę, żeby zapytać. - Co z nią?
- Jeśli już musisz wiedzieć, nie budzi się, ale żyje. Jest silna, ale to nie wystarczy. Teraz potrzeby nam jest cud. - spojrzała na mnie, i chyba coś ją tknęło bo złagodniała. - Nie obwiniaj się, powiem ci jeśli coś się zmieni. - wyszła. Zostałem sam ze swoimi myślami.
- Nie obwiniaj się! - przedrzeźniałem ją. - Łatwo powiedzieć.
Martina
Czułam jak moje ka* słabnie z każdą chwilą. Wiedziałam, że śnie,bo przecież znów widziałam te dziewczynę. Była naprawdę piękna, miała czarne włosy do ramion, czekoladowe oczy i oliwkową cerę, wiedziałam. To była siostra Nico, starsza siostra - Bianca di Angelo. Byli do siebie tak podobni, czy właśnie uznałam, że Nico jest piękny? Tak, zdecydowanie. To w końcu sen, mogę myśleć co chcę, więc przyznaję się straszeni mi się podobał.- Pomóż mu. Proszę cię.
- Komu? Nico? Jeśli jeszcze nie widzisz ja umieram. Jak mam mu pomóc?
Po raz pierwszy postanowiła powiedzieć coś więcej.
- Nie umrzesz, on ci na to nie pozwoli, wiem to. Pomóż mu, proszę. - łkała.
- W czym, nie mam o co ci chodzi!
- Pomóż mu odzyskać wiarę, nadzieję. Stracił ją, ale nikt oprócz ciebie mu nie pomoże. - znikła.
Nie zapamiętałam nic więcej z moich podróży po Duat.
_________________________________________________________________________________
Oby się spodobało, długo nad tym myślałam. Pozdrawiam!